niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 3.


Od autorki : Dialogi.. dialogi mym bohaterem ale i przekleństwem, dlaczego ? W tym rozdziale jest ich przerażająco dużo, co was bardzo ale to bardzo przepraszam :c Z niewiadomych powodów nie miała też chęci czy chociaż by ochoty aby napisać ten rozdział co jest dziwne, szczególnie że miałam na niego pomysł.. boję się na pewno rozdziału czwartego, który pojawi się również na dniach. Dziękuję za wszystkie komentarze, które dla mnie naprawdę dużo znaczą ;) Przypominam o pytaniach dla postaci które możecie zadawać na tumblr oraz na blogu wchodząc w zakładkę Character Asks.
O czym to ja jeszcze.. nie ważne udanej lektury życzę ! I do zobaczenia za 11 komantarzy x
+rozdział skończyłam pisać o 4 w nocy, a początek jest kompletnie wyrwany z kosmosu, przepraszam :(
Dedykacja : emgie

Usta Liama, muskały delikatnie moją szyję a ja mu się nie opierałam, wręcz przeciwnie. Chłopak odebrał to, błędnie, jako zachętę – pozwolenie, na coś więcej
-Li puść mnie – zaśmiałam się lekko, gdy zostałam przygnieciona przez jego durne cielsko
-Wczoraj ci się podobało – wymruczał, przybierając smutny wyraz twarzy który tylko i wyłącznie bardziej mnie rozbawił, niż zdołował czy też zmusił do jakichkolwiek refleksji na temat moich poczynań
-Ale dziś jest dzisiaj a nie wczoraj – odpowiedziałam, zrzucając go ze mnie.- masz dziś dużo pracy ?
-W zasadzie to mam dziś dzień wolny.. wybierz tą niebieską – wskazał ręką na jedną z marynarek trzymanych w moich rękach, uśmiechnęłam się w jego stronę i szybko ruszyłam w stronę łazienki

-Hej, Maddi ! Już w studio ? - zapytałam radośnie odbierając połączenie od dziewczyny
-Tak.. a ty jesteś gotowa ? - jej poważny i zdesperowany ton głosu mówił sam za siebie
-Tak.. kończę makijaż.. - w odpowiedzi usłyszałam tylko ciche westchnięcie – tak kupię twoją ulubioną kawę i podrzucę ci ją przed spotkaniem. Kocham, paaa – rzuciłam, rozłączając się.
Szybkim ruchem nałożyłam ostatnią warstwę szminki na usta i dumnym krokiem wróciłam do sypialni, gdzie nagi Payne leżał na łóżku i mi się przyglądał
Rzucając krótkie 'Kocham cię ale się ubierz' delikatnie go pocałowałam, a już chwilę potem siedziałam w świeżo naprawionym aucie. Nowy dzień czas zacząć.

***

Spotkanie biznesowe to jedna z najgorszych rzeczy w moim i tak popapranym, chociaż na ogół tym nie powinnam się zajmować ja, jednak z niewiadomych mi przyczyn szefowa kazała mi wykonywać zadania który zazwyczaj, wybiegały poza moje kompetencje. Tak było i tym razem, kiedy po raz to tysięczny musiałam upewniać projektanta, że na pewno sesja będzie fantastyczna, tym samym obiecując cuda na patyku. Przekroczyłam prób mojego miejsca pracy tym samym mając nikłą nadzieję że choć tu, zaznam odrobiny spokoju. Niestety te już na dzień dobry zabiła jedna z nowych stażystek, która była chodząc przykładem że będąc dobrym w łóżku, też można dużo osiągnąć. Po dwudziestominutowym tłumaczeniu jej że skóra i skóra ekologiczna to raczej nie to samo, zasiadłam przy stole i pierwszy raz w ciągu dzisiejszego dnia coś zjadłam, wzrokiem obserwowałam to jak mój dwudziestoośmioletni przyjaciel robił zdjęcia.
-Wiesz o tym że ten kretyn dalej robi jej zdjęcia w tej samej sukni ? Ahh.. i powiedział że tylko ciebie będzie się słuchać – ziewną Pablo, chwytając jedną z kanapek. Spojrzałam tylko na niego z miną 'Weź mnie nie dobijaj' i ruszyłam ku naszemu fotografowi.
-Lou.. ile już ją tam męczysz ? - w czasie gdy mój przyjaciel, pstrykał kolejną fotografię naszej modelce – Calder. Chłopak lekko posmutniał co oznaczało tylko jedno.. - Jesteście tu od samego rana ? Pogrzało cię ?
-Chloe.. no. Wiesz...
-Tomlinson, wiem, osiem godzin to dużo szczególnie że nie potrzebujmy tylko zdjęć jednego out fitu a 20, z czego połowa ujęć ma być w plenerze, inną sprawą jest to że twoja modelka zaraz zemdleje ! - wskazałam ręką na Eleanor, która ledwo co stała na nogach a jej twarz była mówiąc najprościej, blada jak ściana. Podbiegłam do niej podałam kawę i kazałam charakteryzatorką pomóc zdjąć jej tą, jak zawsze oryginalną, suknie od Varnise tym samym zarządzając godzinną przerwę. - Następnym razem jak będę kazać ci cokolwiek zrobić to pieprznij mnie w łeb, dobrze ? - Louis zaśmiał się donośnie i złożył na moim policzku delikatny pocałunek.
Louis Tomlinson, dla przyjaciół Tommo, a dla matki BooBrear. Mój przyjaciel i swego czasu kochanek. Metr i siedemdziesiąt osiem centymetrów zrostu, waga sześćdziesiąt dwa kilogramy, rozmiar buta – 43. Morska zieleń, cudny kolor oczu, prawda ? I jego wiecznie idealnie ułożone w 'nieład' włosy o brązowej barwie.
Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam się w niego, był znowu przy mnie, choć kiedyś między nami bywało różnie – to właśnie jego potrzebowałam w tej chwili, najbardziej. Jego silne ramiona otuliły moje ciało a ręka lekko głaska moje plecy, ciche bicie jego serca odbijało się echem w moich uszach .pozwalając mi zapomnieć o otaczając mnie świecie. Jego usta delikatnie pocałowały czubek mojej głowy, a po policzku spłynęła pojedyncza łza – oznaka mojej słabości dla pewnego chłopaka.
-Wróciłaś do niego, prawda ? - miało to być zapewne pytanie ale w wykonaniu mojego Tommo zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, niż pytanie na które aktualnie jedynie potrafiłam odpowiedzieć delikatnym skinieniem głowy, westchnął podirytowany ale nie skomentował moich poczynań, tylko mocniej mnie przytulił do siebie.
-Wiesz co o tym myślę, prawda ? - zaczął powoli
-Louis proszę..
-Nie żadne Louis proszę ! - wykrzyknął wściekły, odpychając mnie lekko. Podniosłam wzrok na jego oczy, w których teraz można było zauważyć delikatne iskierki, usta zaciśnięte, tak i pięści – był wściekły, a cisza która zapanowała w popieszczeniu tylko pogarszała jego stan..

-Em.. zapomniałam telefonu, ale jeśli przeszkadzam to.. - zza drzwi wyłoniła się postać dziewczyny, której będę musiała kiedyś za to podziękować
- Nie przeszkadzasz – uśmiechnęłam się starając zachować pozór normalności – El ! - krzyknęłam za nią gdy już prawie wychodziła – mam do ciebie pytanie.. Nie odbieraj tego jako ataku, dobrze ? A więc jakiej jesteś orientacji ? - jej mina mówiła dużo jeśli nie więcej
- Hetero ? - wypaliła wbijając we mnie zaciekawiony wzrok.
-Ok ja też a na przykład Lou jest bi... - słysząc swoją debilną odpowiedź dodałam szybko - zwyczajnie lepiej nam się współpracuje ze sobą gdy wiemy takie rzeczy, gdy wiem.. na ile sobie możemy pozwolić, rozumiesz ?
-Tak, rozumiem. Coś jeszcze bo przerwa mi ucieka.. -wymamrotała, spoglądając na delikatny zegarek zapięty luźno, na jej nadgarstku.
-Ta, możesz iść..
Wesoła zwyczajnie udała się w stronę wyjścia, ja wróciłam do środka, do Loueeh który mi tak szybko nie odpuści.

Siedział na ziemi, koło statywu i z zawzięciem przeglądał zdjęcia, przy okazji cicho komplementując idealne ciało swojej modelki. Zazdroszczę, tak bardzo zazdroszczę mu tej pasji, którą ja straciłam już parę lat temu. On tworzy sztukę robił to co kocha i w dodatku wykonuje to perfekcyjnie, w tym samym czasie ja muszę się użerać z jakimś popaprańcami na temat tego czy lepsze będą dziesięciocentymetrowe szpilki czy siedmio. Zawsze, jak byłam mała, myślałam że to właśnie w tym zawodzie będę szczęśliwa jednak życie to nie film i tu nie ma happy endów, a ludzie sprzedają swoje ciała dla dóbr materialnych blah.. Oparłam się lekko o ścianę i dalej nie spuszczając z niego wzroku, rozmyślałam nad tym dokąd podąży to wszystko, jak na razie w moim życiu panował rozpierdol ale jak powiedział kiedyś do mnie wykładowca 'Jeśli twoje życie osobiste całkiem legnie w gruzach, to oznacza, że czas na awans'.
-Choć tu. - westchnął nawet nie podnosząc na mnie swojego wzroku.
Wykonałam to co kazał i usiadłam na jego kolanach, w czasie gdy on odłożył aparat na ziemie. Przytuliłam go i po raz kolejny powrócił ten cudowny stan sprzed parunastu minut. -Chloe ? - podniosłam głowę ku górze, przez co on delikatnie musnął moje wargi, oddawałam pocałunek, pozwalając aby wspomnienia przeszłości buzowały mojej głowie. Każdy ten dzień, pod czas którego to on pomagał mi pozbierać się po utracie Liama kiedy ten odszedł po raz kolejny do Zayna. To wtedy Tomlinson wdając się ze mną w sztuczny i zakłamany romans, zapewniał pustkę w moim sercu, trwało to dopóki ten się nie zakochał w jakimś chłoptasiu. - Zostaw go Chloe, proszę. Zostaw.. możesz zawsze, być ze mną
-Mogę być z tobą do puki ty się nie zakochasz.. Pamiętasz jak było ostatnim razem ? - nic nie odpowiedział, wiedział że mam racje
-Emm.. ale..
-Żadnych ale. Masz jeszcze 30 godziny, rób co chcesz ja mam spotkanie. - energicznie wstałam i poprawiając mój strój, wyszłam.
-A właśnie że są jakieś ale ! Przyznaj że jest tak jak było wcześniej, jednego dnia się kłócicie, a już nazajutrz pieprzycie się jak para kochanków, udając że wszystko jest w porządku ! - krzyknął za mną
-Spierdalaj Tomlinson, po prostu wypierdalaj. - powiedziałam sama do siebie, mijając kolejne szklane gabinety marzeń.


















A teraz tak bardziej poważnie...




















a mianowicie... życzę wam zdrowych, wesołych świąt, niech zajączek przyniesie wam co tam tylko chcecie ! xx ~ @Maddi_Anny


wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 2.


Od autorki : W pewnym sensie można powiedzieć iż rozdział ten zadzięczacie @onlydream88 która pomogła mi zdecydować czy mam pisać rozdział tu czy na I can't help myself sam rozdział, znowu wam za dużo nie mówi, akcja toczy się wolniej, następny rozdział znowu jest poświęcony pannie Key oraz poznamy też lepiej Eleanor, pojawią się też nowe postacie oraz nowy wątek. Za to czwórka będzie czymś bardziej o Liamie, Zaynie oraz Harrym, tyle wam mogę zdradzić :) Przypominam o komentowaniu, które cholernie motywuje a autor najlepszego komentarza dostanie dedykacje w nowym rozdziale. No to widzimy się za 11 komentarzy ! xx





Przygwoździł mnie to ściany, rękę umieścił na moim na gardle, utrudniając mi tym samym oddychanie. Jego nie równy i szybki oddech opatulał moją twarz. Był zdenerwowany. Kolejna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Krzyczał. Wrzeszczał. Wyzywał. Bluzgał. Groził. Jednak dlaczego ? Co mu zrobiłam takiego ? Czułam rosnąc w sobie gniew który coraz to mocniej był stłamszony strachem,
-Dlaczego ? - wydukałam cicho, czując jak mój zazwyczaj spokojny głos.... jak zwyczajnie tracę kontrolę na nim, jednak w tym momencie nie tylko nad tym nie miałam kontroli.
-Nie wiem – jego cichy szept sprawił, że przeszył mnie kolejny dreszcz. Nagle puścił mnie a ja z hukiem upadłam na podłogę. Nie miałam siły, stać moje własne nogi były jak z waty. Spojrzałam na niego...
-To... ty ?

******

Budzik, obrzydliwa aplikacja w moim cudownym smartphonie, dzięki niej wstaję każdego dnia, aplikacja którą tak wiele osób nienawidzi, wolą spać do późna to tej większości należę i ja. Cała podniosłam się do pozycji stojącej aby chwilę potem wstać z moje ukochanego łóżka i po raz kolejny stawić czoła rzeczywistości która już nie raz rozrywała moje serce na pół. Pić. Mój odwieczny problem, za każdym razem gdy wstawałam. Rozejrzałam się po pokuju szukając czegoś zdatnego do picia, jednak jak zwykle niczego nie było. Powoli otworzyłam drzwi tak bojąc się go spotkać. Zadowolona z faktu że jak na razie go nigdzie nie było, ruszyłam do kuchni, gdzie radośnie podśpiewując siedział właśnie on. Upiłam łyka coli prosto z butelki, następnie wzięłam się za robie nie kanapek na śniadanie.
-Dzień dobry..
-Spierdalaj Payne – mój głos choć był ostry, lekko zadrżał
-Chloe, proszę wysłuchaj mnie. - Liam zaczął powoli wiedział że wybuchnę jeśli zacznie po raz kolejny od tego cholernego 'Przepraszam'. - Wiem że jest ci trudno.. wiem że też to nie jest fair. Rozumiem.. Jednak mi też nie jest łatwo.
'Mi też nie jest łatwo' na te słowa nóż, który jak na razie znajdował się ręce, wbiłam go z całej siły w blat kuchenny.
-Puść mnie – jednak on nie posłuchał dalej obejmował mnie a ja po raz kolejny płakałam w jego ramionach i po raz kolejny to dzieję się właśnie przez niego. - Muszę iść do pracy. - odepchnęłam go lekko gdy tylko jego ręce przestały mnie oplatać wokół pasa. Wybiegła z pomieszczenia ignorując jego pytanie czy chcę coś na śniadanie.

Zachłysnęłam się popijaną przeze mnie ice tea widząc treść sms od mojej redaktor naczelnej.

'Widzę cię za 30 minut w biurze albo możesz już nie przychodzić'

Jak byłam mała, babcia zawsze powtarzała mi że tam na górze, jest ktoś kto rządzi tym światem, sprawia że jesteśmy szczęśliwi, troszczy się o nas. Jak widać o mnie ten ktosiek zapomniał... Pośpiech to mój odwieczny wróg, nie umiem niczego wymyślić w pośpiechu, nie umiem niczego dobrze zrobić. Cicho westchnęłam zdejmując z wieszaka żółtą, prostą spódnice w linii A, na górę założyłam zwyczajny t-shit i mnóstwo biżuterii, która sprawiała że całość była zjadliwa. Czy mówiłam już że również za zły wygląd w takim miejscu można stracić pracę? Nawet nie pomagała mi góra rekomendacji, praktyk czy też fakt iż w swoim czasie w Zarze można było znaleźć rzeczy mojego projektu. Taka praca.
-Baw się dobrze ! - krzyknął Payne kiedy w szpilkach biegiem wyszłam z domu aby chwilę potem zasiąść w Taxi, które na całe szczęście, już posłusznie czekało na mnie. Mężczyzna nie pytał mnie nawet o adres, 'podwoził' mnie tam prawie codziennie od kilku miesięcy. Znał mnie też na tyle dobrze że wiedział, co się dzieje gdy, zdenerwowana wydzierałam się na telefon chociaż ten wbrew pozorom działał dobrze. Przy płaceniu, jak zawsze pożyczył mi dobrego dnia, co choć na moment sprawiło że uśmiechałam się szczerze.
-Wyglądasz okropnie. - Manicue mój szef aka wredny jaszczur,spojrzała na mnie spod swoich nienaturalnie długich rzęs. Zignorowałam to tylko uśmiechnęłam się ironicznie.
-Czego pani ode mnie chciała ? - zapytałam, kiedy pomimo tego iż stałam kolejne długie minuty w jej ogromnym burze, ona milczała.
-Usiądź. - upomniała mnie, wskazując na jeden z foteli przed jej białym biurkiem. - Nie wiem czy wiedziałaś ale zwolniłam Patrica, nie będzie się on już zajmował sesjami. Na jego miejsce idziesz ty, Pablo i Maddi już na ciebie czekają. Dziś i następne dni będziecie pracować z Eleanor Calder, jest nowa, ale zrobi wszystko co jej rozkażesz, co widać na zdjęciach. Tak więc witam na pokładzie – kończąc podała mi rękę, którą delikatnie uścisnęłam. - A teraz proszę wyjdź i przekaż tej nowej sekretarce że przez najbliższą godzinę ma mnie z nikim nie łączyć. - grzecznie pokiwałam głową, uśmiechając się jak głupi do sera, zrobiłam to o co mnie 'poprosiła'
-Gratuluję ! - wykrzyknął Latynos na mój widok, to samo uczyniła Maddi stwierdzając że jeszcze trochę i ich wygryzę.
-Oto się nie martwcie ! - zapewniłam ich, wiedząc że na pewno to się nie stanie, miałam ich za przyjaciół. A inną sprawą był fakt że ta dwójka dość oryginalnych osobowości uchodziła za najlepszych w całej europie, jak nie na świecie, specjalistów od wyglądu. - a tak właściwie to za co Patric wyleciał ? - obydwoje spojrzeli po sobie po czym się zaśmiali
-Partic tu pracował tylko i wyłącznie dlatego że był synem Manicue, nic więcej. Całą robotę odwalaliśmy za niego a gdy jego matka odkryła jak jest.. zresztą sama wiesz – czerwono włosa ściszyła głos gdy do naszych uszu dotarł charakterystyczny stukot szpilek. Obróciłam się na pięcie, tym samym zauważając kto w naszą stronę zmierza.
-Chyba za brzydkie to jak na modelkę, prawda ? - wyszeptał Cortize do mojego ucha przez co został zdzielony po głowie.
Miała piękne długie brązowe, falowane włosy,na moje oko około 180cm wzrostu, niby jej nie znałam ale coś mi mówiło że już ją gdzieś widziałam..
-Eleanor Calder, miło mi – powiedziała pewna siebie wkraczając do naszej 'pracowni'. Była pewna siebie, momentami aż za pewna siebie co tylko przemawiało na jej plus. Właśnie takich ludzi szukaliśmy tu. Moda to nie jest świat dla ludzi o słabych nerwach, a jeśli już takowe posiadasz a pomimo to dalej chcesz zostać kimś w naszym świecie to życzę ci powodzenia.
-Ja jestem Chloe a to są Maddi i Pablo. Będziesz współpracować głównie z nami. - odpowiedziałam starając się brzmieć choć jak najnaturalniej, następnie jak zwykle przyszła kolej na typowe, rutynowe pytania na temat tego kto będzie ją malować, kto szykuje stroje i kiedy będzie mogła je zobaczyć bądź też przymierzyć a przede wszystkim interesowało ją kto będzie fotografem. Zrobiliśmy jej kilka zdjęć na próbę, Calder wyglądała jak ucieleśnienie marzeń wielu nastolatek : piękna, mądra, fotogeniczna etc. moja para małżeńska biegała wokół dziewczyny sprawdzając co do niej pasuje, w czym dobrze, a ona grzecznie siedziała na tyłku i przytakiwała lub też odmawiała gdy na przykład Shone proponowała jej inny kolor, bądź też ogolenie połowy głowy. Sama zajęłam się robotą papierkową której było mnóstwo, jak widać rozpieszczony synalek paszczura nie umiał niczego innego poza sprawianiem dobrego wrażenia..
-Chloe ? - usłyszałam nad sobą błagalny głos Eleanor, kiedy na nią spojrzałam wiedziałam już o co chodzi. Jej piękną twarz pokrywały różnokolorowe plamy po cieniach, podkładach, korektorach czy też szminkach, a wszystko po to aby odnaleźć idealnie pasujący zestaw do jej urody. - Pomóż – dodała
-Przerwa ! - krzyknęła klaszcząc w ręce – i żadnych ale. Wy idziecie na lunch a ja zajmę się Eleanor.
-Chloe nie..
-Maddi teraz jestem tutaj szefową i masz się mnie słuchać – przerwałam jej, złośliwie się uśmiechając, ona tylko pokiwała głową i ciągnąc za sobą swojego ukochanego wyszła. - Dobra choć idziemy z ciebie zmyć to paskudztwo – tym razem zwróciłam się do Eleanor która tylko grzecznie mi przytaknęła.


+Przypominam też o Character Asks gdzie możecie zadawać postacią pytania :D x

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 1.

Od autorki : W głowie zwykle moje opowiadania, a szczególnie one shoty są gorsze jedna na moje nieszczęście z tym rozdziałem jest inaczej. Nie dość że krótki to jeszcze źle opisałam to co chciałam, to pierwszy rozdział powinien być powalający, jednak niestety mi się coś nie udało. Jeśli chcecie być informowani do w komentarzu napiszcie swój nick. Następny rozdział pojawi się szybko pod warunkiem że będzie dużo komentarzy.. coś za coś ;) x



Wiesz o tym że ucieczka nie załatwi sprawy, prawda ? Słowa wypowiedziane jego nadzwyczajnie szorstkim.. wręcz chamskim tonem hulały mi w głowie sprawiają że myśli, które w końcu udało mi się w jakiś sposób uporządkować, znowu były poplątane i nie jasne dla mnie samej. Nie wiem czego chcę, nie wiem czy kiedykolwiek wiedziałam czego chcę. Wolę uciekać. Tak, jestem pierdolonym tchórzem.

Jego pusty i przenikliwy wzrok przeszywał mnie na skroś kiedy to ja oplatałam szyję szalikiem aby chwilę potem szybko opuścić nasze, nieszczęsne mieszkanie. Tego potrzebowałam chwili spokoju, przemyślenia. Włożyłam słuchawki w uszy i klikając w ekran telefonu wybrałam jedną z najsmutniejszych piosnek udałam się w stronę lasu, uparcie powstrzymując się od jakichkolwiek łez nie chciałam aby ktoś mnie zobaczył taką, nienawidziłam tego wzroku którym mnie zawsze obdarzali, tych słów typu 'wiem co czujesz'... Gdy tak naprawdę gówno wiedzą.
Marcowe powietrze coraz to szczelniej otulało mnie swoim zimnem, sprawiając że poczułam jak pierwszy dreszcz przeszywa mój organizm a policzki nabrały delikatnie różowej barwy. Po drugiej stronie ulicy biegały dzieci beztrosko się bawiąc, nie martwiąc się o nic, dobijając mnie jeszcze bardziej. Mnie takie dziecięce życie opuściło, lub dla dopytliwych nigdy nie wpuściło swoje silne ramiona.
Godzina piąta wieczorem, niebo i jego kolorystyka od zawsze przeze mnie podziwiana, wszelkie radosne odcienie przeplatały się ze sobą, a białe obłoczki tylko dodawały mu uroku. Nawet najbardziej utalentowany malarz na tej planecie by nie uzyskał takiego efektu. Matka natura zawsze z nami wygra.
Pierwsza łza tak bardzo nie chciana płynęła po moim policzku, starłam ją jak najszybciej, byłam tu sama, ale i tak się bałam. Czego ? No właśnie...
Mój wzrok obserwował piękne, smukłe sarny na malutkiej, już zielonej polanie i głośne czarne kruki które dumnie fruwały w powietrzu, mając w poważaniu, wszytko i wszystkich. Nie mieli nic ale byli wolni, ja mam wszystko i jestem więźniem własnych, abstrakcyjnych myśli które tyczyły się tylko mnie, tylko mojej osoby. Jestem pieprzoną egoistką. Nigdy nie obchodzą mnie inni, wiecznie się nad sobą użalam ale przykro mi taka już jestem.
Obejrzałam się w tył tylko na krótki moment, para zakochanych szli za mną.. czując jak coraz to większy strach wypełnia moje ciała przyśpieszyłam, oni nadal szli za mną, nawet nie wiem kiedy zaczęłam, po prostu biec. Znowu uciekałam choć czy aby na pewno miałam ku temu powody ?
Obróciłam się za siebie po raz kolejny nie ma ich. Czyżbym zaczynała wariować ?
Ta 'ucieczka' jest też idealnym synonimem dla mojego życia.. sama ciągle uciekam, choć nie mam przed czym. Zawalam wszystko.. bojąc się że zawalę, cóż za ironia. Czując jak moje stopy zaczynają palić mnie żywym ogniem a jednocześnie ciało przeszywa kolejny lodowaty dreszcz, udałam się do domu, nałożyłam na twarz maskę codzienność i z udawanym szczęściem przechodziłam przez kolejne, tym razem już brukowane ścieżki aby już po chwili znaleźć się w środku tak znanego mi miasta.
- Jestem. - wyszeptałam cicho.
Pozbyłam się odzienia wierzchniego, potuptałam przez przedpokój do sypialni, naszej sypialni. Lekko uchyliłam, śnieżno białe drzwi aby sprawdzić czy ktoś tam jest, w pomieszczeniu panowała ciemność ale i tak udało mi się zauważyć że jego tu nie ma. Zapaliłam światło i spojrzałam w jedno z luster na ścianach, blada twarz, oczy lekko podpuchnięte od płaczu a całą kompozycję dopełniał rozmazany makijaż i włosy które dziś były jeszcze bardziej rozczochrane niż zazwyczaj. Machnęłam ręką na samą siebie i przebrałam w piżamę, dosłownie zrzucając moje dotychczasowe ubrania na ziemie.
-Nienawidzę ciebie Liam.
-Ja za to ciebie kocham – jego postać wyłoniła się zza drzwi, sprawiając że na mojej dotychczas tylko wściekłej twarzy pojawił się również grymas odrazy.
-Tak? Uważaj bo zacznę ci wierzyć znowu.. tylko tym razem do kogo wrócisz do Danielle z którą jesteś dla fanów czy dla Zayna który jest tylko przyjacielem z zespołu? No słucham ? Znowu tylko się mną zabawisz a potem zostawisz kiedy mój świat będzie już w całkowitym nieładzie.. a czekaj ! Czy ja przypadkiem nie jestem przyjaciółką ? - emocje zaczęły mną rządzić, dostawałam podwyższonego pulsy już na sam widok jego parszywej mordy, którą niestety tak bardzo kochałam. Chłopak nic nie odpowiedział tylko schylił się nade mną i pocałował mnie w czoło i zwyczajnie jakby się nie stało opuścił pokój.
Dlaczego Payne się tak mną bawisz ? Dlaczego zawsze kiedy już prawie się z ciebie wyleczyłam ty musisz wracać, rozdrapując przy tym stare rany ?

+Przypominam też o Character Asks gdzie możecie zadawać postacią pytania :D x

Podstawowe informacje o opowiadaniu.

Tytuł : You make me feel so..
Dostępne wersje : TumblrBlogger
Opis : Chloe Keys, rodowita Irlandka, aktualnie mieszkanka Londynu. Pracuję w jednej z najlepszych gazet modowych na świecie, jej kariera rozwija się wyjątkowo dobrze, za to życie prywatne jest skrótem kilku sezonów 'Mody na sukces'. W dzieciństwie była maltretowana przez biologicznych rodziców, a kiedy została ona im odebrana trafiła do domu dziecka ale nie zbawiła tam dużo gdyż, została adoptowana przez wpływowe i bogate małżeństwo. Wyjechała z swojego miasteczka do Dublina. Uczyła się tam na nowo kochać i ufać, pod wiernym okiem rodziców i psychologów wyrastała na dzielną kobietę. W Dublinie poznała też Louisa Tomlinsona, który był synem przyjaciół państwa Keys, którzy odwiedzali się z Tomlinsonami na zmianę w swoich ogromnych domostwach, to raz w Dublinie, to w Londynie. Już podczas pierwszego, spotkania podłapali jakiś wspólny kontakt, kiedy to dziewczyna miała za zadanie, oprowadzić go po centrum miasta. Można że był to początek ich dość dziwnej i specyficznej przyjaźni. To Tomlinson był przy niej kiedy to ona i ówcześnie początkująca gwiazda pop - Liam Payne się rozeszli. To on pomagał się jej się pozbierać, ciągle próbując ją w sobie rozkochać, nie zależnie od tego czy on kocha ją czy też nie. Od tamtych zdarzeń minęły lata, a ta dwójka ma okazje znów pracować razem. Chloe znowu jest z Liamem, który również umawia się z Zaynem, jednocześnie będąc też dla mediów z Danielle Payzer,popularną tancerką.  Louis uporczywie chcąc bronić swojej przyjaciółki, oświadcza się jej podczas służbowego pobytu w Sydney. Powodując tym zamym rozpad jej związku z Payne'em.
W historii tej pojawiają się również takie osoby jak : Niall Honar, Zayn Malik (o którym wzmianka już była), Harry Styles czy też Eleanor Calder. Czy namieszają oni jeszcze bardziej w życiu bohaterów ? O tym przekonacie się czytając kolejne rozdziały.
Parring : Ziam, Chouis, Mablo, Payzer, Chiam, Ziall
Autorka : Maddi (MagdalenKey)
Postacie : Zayn Malik, Eleanor Calder, Harry Styles, Niall Horan, Louis Tomlinson,  Liam Payne, Chloe Keys, Anett Harrison, Nick Grimshaw i inni 
Epizodyczne : Danielle Payzer, Perrie Edwards i inni.
Szacowana ilość rozdziałów : +30 
 Uwaga : Przewidywane są sceny erotyczne, również homoseksualne jak i hetero, przekleństwa i używki. Jeśli nie lubisz takiego typu opowiadań to po prostu wyjdź :)


Poprzednie nagłówki : #1#2

Wiek postaci : 

Chloe - 25
Liam -26
Louis - 28
Eleanor - 21
Anett - 18
Harry - 19
Niall - 26
Zayn - 27
Maddi - 30
Pablo - 34
Danielle - 28
Perrie - 17 

Character Asks.

Pod tym postem w postaci komentarza możecie zadawać poszczególnym postacią pytania. Jeden warunek musicie napisać do kogo je adresujecie :) x