Od autorki : Jest Ziam.. wiem że go
coraz mniej osób lubi, nie tylko mówię tu o tym co się dzieje na
blogu, ale ogółem. No cóż, ale co ja na to poradzę ?
Ta ósemka, ciągnie się w tym samym dniu co siódemka,
ogółem zaczęłam pisać daty rozdziałów, może to
wam ułatwi czytanie, a może nie.. ale na pewno mi będzie się
łatwiej pisać. + ten rozdział to coś dla Chouis Shippers :D
Zapraszam do zaglądnięcia w
polecane blogi i klikanie w sondy, bo połowa głosów
zniknęła.. Maturzystą w tym Anett życzę zdania oraz zapraszam naten blog naprawdę warto ! xx
Dedykacja : Megan Tommo
10 komentarzy =
Rozdział 8
19
marca 2014
-Jesteś piękny – wyspał
poruszający się we mnie Liam.
-A ty jesteś zabawny, wiesz ?
Pieprzymy się, a ty mówisz mi że jestem piękny.. -
zaśmiałem się przerywając tylko i wyłącznie po to, aby kolejny
raz tej nocy,wydobyć z siebie donośny krzyk zadowolenia,
spowodowany kolejną dawką przyjemności jaką zapewniał mi tym
razem górujący nade mną chłopak. Uwielbiałem ten moment
kiedy to nasze ciała, stawały się idealną jednością. On mój,
ja jego – na zawsze.
****
-Co ty robisz ? - spytałam kiedy
odsunął się ode mnie znacznie, tym samym wypuszczając mnie z
silnego i bezpiecznego uścisku. Popsuć taką piękną chwilę!
-Mam dla ciebie niespodziankę –
Louis spojrzał na mnie, uśmiechając się szeroko w moją stronę,
przerażona – znająca jego wygłupy, pokiwałam lekko głową, a
on zawiązał mi czarną przepaskę na oczach. Przegrana ruszyłam za
nim, między nami panowała cisza, zakłócana tylko krótkimi
wskazówkami Tommo. Mój oddech świadczył, o wszelako
wysokim zdenerwowaniu, był płytki, nie równomierny i
głośny.. Czy, ufałam mu ? Tak, ale pomimo tego bałam się nie
tylko jego, ale i tych durnych pomysłów... Pamiętam, jak parę
lat temu Loueeh, wpadł na pomysł, abym poszła na wagary, aby spróbować po raz pierwszy papierosów. Tak dokładniej
mówiąc ja chciałam, spróbować po raz pierwszy
papierosów przy nim, uznałam że wolę się wygłupić przy
nim, niż przy kimś z mojej paczki. Loueeh, podjął decyzję że
zrobimy to podczas lekcji, bo wtedy jest mnie prawdopodobny fakt iż
ktoś nas przyłapie.. a fakt że prawie podpaliliśmy wtedy szkołę to tylko szczegół. Mały drobny nic nie znaczący szczegół.
- Uważaj ! - usłyszałam za sobą
krzyk Lou, który chwilę potem szczelnie objął mnie swoimi
ramionami, cicho się śmiejąc – spadłaś byś z chodów
wariacie – dodał, całując mnie w policzek
-Nie możemy z tym poczekać do jutra ?
Louiiee.. jestem zmęczona.. - ziewnęłam głośno i trzymając
chłopaka za dłoń ruszyłam ku.. cokolwiek tam się znajdowało.
-Nie.. - zaśmiał się tym razem
donośniej, jakby moje zmęczenie było czymś zabawnym.
Kroczyłam na równi z nim, co
raz to wykonując jego polecenia, dzięki którym w pewnym
sensie jeszcze żyłam. Słyszałam jak coraz to bardziej zbliżamy
się do centrum Sydney, co z łatwością można było wywnioskować
po coraz to większym hałasie wokół nas. Zaraz potem
wsiedliśmy do jakiegoś samochodu ? Boże chłopie, co ty
kombinujesz ? Jazda dłużyła się, moje pytania tak intensywnie
ignorowane przez mojego oprawce oraz zagłuszane coraz to bardziej pogłaśnianą muzykę; wcale nie działało to na mnie uspokajająco.
Wręcz przeciwnie, ogarniałam mnie panika. Tak okrutna i raniąca
panika połączona z natłokiem myśli, dla przeciętnego człowieka
mogło się to skończyć czymś w stylu ataku, a ja nadal siedziałam i wsłuchiwałam
się w piosenkę P!nk. Niezwykle uspokajającą piosenkę ! Ah.. ta
ironia. Głupia jest, prawda ?
-Możesz zdjąć już tą chustkę –
melodyjny głos porywacza dotarł do moich uszu, przerywając moje
lekko beznadziejne myśli. Gdy tylko pozbyłam się czarnego
materiału, który umożliwiał mi patrzcie, moim oczom ukazał
się Harbour Bridge. Pisnęłam lekko przerażona tym co może stać
się za parę chwil.
-Witam,
proszę założyć te stroję – zawołał podbiegający do nas
facet, najpierw mój wzrok pełen obrzydzenia powędrował ku
stroją które trzymał w swojej dłoni, a następnie (tym razem pytający) powędrował ku niemu samemu – państwo na
wspinaczkę tak ? - zapytał poirytowany.
-Wspi..
- nie zdążyłam skończyć, bo mój przyjaciel zakrył mi usta
ręką, sam odpowiadając pozytywnie na pytanie. Niechętnie wsunęłam
na siebie szare obrzydlistwo i ruszyłam za tamtym facetem do samego
mostu. Gdzie przyczepił mnie specjalną liną do kolejnej, stalowej liny, która rozciągała się na długość całego mostu. Nie
pewnie spojrzałam w jego stronę, na co on uśmiechnął się,
podając mi słuchawki, w których będę dobrze słyszała
wypowiadane przez niego słowa nie zależnie czy będę na dole, czy
też na samej górze.
-Powoli.. – trzymając się jego dłoni, zrobiłam pierwsze, kroki aż w
końcu byłam w sama w stanie iść dalej. Nie wiem czemu mojemu
fotografowi, zachciało się takich a nie innych atrakcji, pewna byłam za to tego że pluł sam sobie w twarz, przez swoją głupotę.
Próbując się oderwać od tego głąba, chociażby myślami –
spojrzałam w przepiękną panoramę miasta, która otaczała zewsząd. Idealna sceneria do fotografii, czyli postawa Tomlinsona
stała się już całkiem zrozumiała.
-To ja
wam nie przeszkadzam – westchnął pokrzepiająco przewodnik, gdy
tylko znaleźliśmy się na samym szczycie. Zdenerwowanie na twarzy
niebieskookiego, rosło wraz z każdą mini sekundą, wprawiając mnie w nie
małe (i kolejne już) osłupienie, nagle delikatnie uklęknął
przede mną w ręku trzymając malutkie czerwone pudełeczko
-Chloe Keys.. czy wyjdziesz za mnie ? -
wydukał otwierając pudełeczko z ślicznym pierścionkiem w środku.
Początkowo myśląc że to żart wybuchłam gorzkim śmiechem, ale
widząc wyraźnie smutną minę Louisa – szybko się uspokoiłam,
starając się też uspokoić wszystkie tak poplątane w mojej głowie
myśli.
-Lou ja nie... Liam.. jestem z nim –
przeklęłam samą siebie w myślach, tylko się domyślając jak
debilnie się
-Chloe, zgódź się ! Kto był
przy tobi,e kiedy tego potrzebowałaś ? Ja, zawsze byłem, jest i
będę dla ciebie. A miłość ? Nie wiem czy to już miłość,
jednak wiem że i ona przychodzi z czasem
-Louis, ja..
****
22 marca 2014
-Co ? - głos Liam lekko zadrżał gdy
usłyszał moje oświadczenie
-Liam, to. Wyprowadzam się do Lou, a
teraz. Albo mi pomóż, albo przestań przeszkadzać. -
westchnęłam wrzucając, często niedbale swoje rzeczy do pudeł,
walizek i przeróżnych innych ustrojstw.
-A dlaczego ten Tomlinson, ci nie pomaga
? - syknął przez zęby.
W tym samym momencie w tylnej kieszeni
spodni poczułam delikatne wibracje, które oznaczyły że
właśnie przyszedł sms. Uśmiechnęłam się kompletnie nie
zwracając już uwagi na szatyna, który stał nade mną z miną
mordercy drobiu.
'Ci co się zajmują twoimi rzeczami
to skończeni debile ! Prawie stłukli antyczny wazon ! A teraz
nie potrafią OSTROŻNIE OBCHODZIŚ Z PUDŁAMI! Wracaj szybko do domu
proszę !x'
Czując że słowa Lo mogą okazać się
prawdziwe pośpiesznie poskładałam ostatnią bluzkę i włożyłam
ją do torby.
-Loueeh, jest w domu i pilnuje,aby firma
przewożąca moje rzeczy nic nie spieprzyła – rzuciłam
pośpiesznie, wymijając chłopaka stojącego w framudze drzwi
-Nie.. - szepnął, chwytając lekko
moją dłoń. Podniosłam wzrok, spoglądając w jego załzawione oczu.
Jego spojrzenie było pewne bólu i smutku, sprawiając że
czułam się jak ostatnia dziwka opuszczając go w tym momencie.
-Liam.. Proszę zrozum w końcu. To
koniec. - wydukałam, jednocześnie wyrywając się z jego ścisku.
Ruszyłam ku wyjściu informując wynajętych pracowników gdzie
i które rzeczy mają wsiąść do ciężarówki,a które
mają znaleźć się w moim aucie.
- To proszę pani, już wszysto ta ? -
spytał 30-letni mężczyzna zamykając drzwi od ciężarówki.
Na pierwszy rzut oka, mógł się on wydawać wiejskim głupkiem
o czym mógł świadczyć jego wygląd, szczerbaty uśmiech,
sposób poruszania się, czy też dziwaczny sposób
wysławiania; jednak przy wymianie chociaż by kilku słów pomagało człowiekowi, wyjść z tego tego błędu, albowiem był no
i owszem prostym człekiem, ale na pewno nie debilem.
Zasiadłam za kółkiem
samochodu, czekając aż ciężarówka z moimi rzeczami, która
jednocześnie tarasowała mi przejazd odjedzie, kiedy tak w końcu
się stało ruszyłam za nimi. Uwielbiałam jazdę samochodem, ogółem
uwielbiałam samochody, co często zaskakuję ludzi.
-Wreszcie ! - wykrzyknął Tomlinson,
gdy tylko przekroczyłam próg jego ogromnej i luksusowej
willi. Zawsze mnie bawiło to jaki miał on stosunek do swoich domów.
Zawsze były one na pierwszym miejscu. No cóż każdy ma swoje 'dziwactwa'.
-Słonko i tak szybko mi to poszło,
wyobraź sobie jakbym musiała wziąć jeszcze wszystkie rzeczy, które
są u mojego taty w Irlandii ! - Lou spojrzał na mnie przerażony
wizją tego, ile osób, nie ostrożnych osób musiało by
się krzątać po jego posesji, aby to wszystko znalazło się tu w
Londynie. Z uśmiechem na twarzy pokręciłam głową i pocałowałam
delikatnie w usta.
-To pani Irlandka ? Ja żem też ! -
krzyknął uradowany mężczyzna rzucając mi się na szyję, śmiejąc się również odwzajemniłam uścisk
-To ile się należy ? - mruknął, wyraźnie zazdrosny chłopak u mojego boku.
-A te.. to je równe 100 funtów,
prze pana
- Reszty nie trzeba. - podałam mu
dwukrotną sumę tego co sobie zażyczył na co tylko się szeroko
uśmiechnął i w podskokach opuścił willę.
-Zazdrośnik ! - krzyknęłam, gdy tylko drzwi frątowe się zamknęły, a my zostaliśmy sami
-Chloe, jesteś moją narzeczoną! Muszę
być o ciebie zazdrosny ! - pisnął starając się bronić
-Louis, przyszłą jak już. Pamiętaj
że odrzuciłam twoje zaręczyny.. - spojrzałam na niego wymownie
- No i ? Dla mnie i tak jesteś panią
Tomlinson ! - wyszczerzył się do mnie. - teraz choć kochanie,
zrobimy z tym porządek.. - zasmucił się spoglądając na bajzel,
tym samym powodując u mnie po raz kolejny dnia dzisiejszego rozbawienie
***
-Wchodź. - powiedział dziś wyjątkowo
niemrawy Liam. Każdy jeden jego włos stał w inną stronę, oczy
miał wyjątkowo intensywne podkrążone – jakby przepłakał cały
dzień, a ubrania były niesamowicie wygniecione.
Zdjąłem okrycie wierzchnie oraz buty,
ruszając za moim chłopakiem do kuchni w której już stały,
dwie czarne i świeżo zaparzone kawy. Zasiadłem wygodnie przy
wysokim stoliku na jednym z stołków barowych. - Chloe się
wyprowadziła – mruknął, biorąc łyk nektaru bogów.
- To.. chyba dobrze, tak ? - spytałem
nie pewnie, szatyn pokiwał twierdząco głową na znak zgodności ze
mną. - To skąd twój wygląd i zachowanie ? - na to
pytanie machnął ręką mamrocząc coś o tym że w nocy nie mógł
spać, więc teraz odsypiał. Widząc jak męczy go ten temat,
zaprzestałem wywiadu i zamiast tego zwyczajnie – delikatnie musnął
jego usta po czym zamknąłem go w szczelnym uścisku – Pamiętaj.
Na mnie zawsze możesz liczyć – wyszeptałem, chcąc utwierdzić
go w tym że jest tu tylko i wyłącznie dla niego.
-Wiem Zayn, wiem i dziękuję ci za to.
- odpowiedział cicho łkając.
-Ci.. wszystko będzie dobrze..
+ Wiek postaci :
Chloe - 25
Liam -26
Louis - 28
Eleanor - 21
Anett - 18
Harry - 19
Niall - 26
Zayn - 27
Maddi - 30
Pablo - 34
Informuję przez twittera i co tam chcecie, wystarczy że zostawicie na siebie namiary ! x
+Przypominam też o Character Asks gdzie możecie zadawać postacią pytania :D x